11/16/2015

11/16/2015

Analiza kostiumologiczna: portret Marii Teresy w sukni żałobnej

Ten wpis planowałam pierwotnie opublikować w okolicach Wszystkich Świętych, ale z powodu dużej ilości obowiązków mogłam to zrobić niestety dopiero dwa tygodnie później. Przedmiotem mojej dzisiejszej analizy będzie obraz, który zawsze robi na mnie niezwykłe wrażenie - portret Marii Teresy, córki Ludwika XVI i Marii Antoniny, namalowany przez Heinricha Friedricha Fugera ok. lat 1795-1797, a więc krótko po wydarzeniach rewolucyjnych. Jest to, moim zdaniem, jeden z najbardziej przejmujących portretów powstałych w tamtym okresie, w niezwykle subtelny, ale jednocześnie dosadny sposób ukazujący ciemną stroną rewolucji. 

Heinrich Friedrich Fuger, Maria Teresa, po 1795 roku

Maria Teresa była najstarszą córką Ludwika XVI i Marii Antoniny. W dzieciństwie słynęła z niezwykłej wyniosłości, wynikającej z głębokiego przekonana o swojej wyższości od zwykłymi śmiertelnikami. Jeszcze przed rewolucją utraciła dwoje z trojga rodzeństwa - jej siostra Zofia zmarła w 1787 roku, niedługo po urodzeniu, brat Ludwik Józef w roku 1789, po niemal dwuletniej chorobie. W 1792 roku cała rodzina królewska - Ludwik XVI, Maria Antonina i ich dzieci: Maria Teresa i Ludwik Karol, a także siostra króla, madame Elisabeth, zostali osadzeni w twierdzy Temple. Maria Teresa miała wtedy 14 lat. W ciągu kolejnego roku straciła najpierw ojca, a następnie matkę i ciotkę - oddzielona od brata, pozostała w końcu w celi całkiem sama. W 1795 roku uwolniono ją, a następnie skazano na wygnanie.  Jej brat zmarł w celi w tym samym roku. W 1799 roku Maria Teresa wyszła za mąż za Ludwika Antoniego Burbona, księcia d'Angouleme. Doświadczenia rewolucji odcisnęły na niej jednak trwałe piętno - do końca życia pozostała ponoć zamknięta w sobie i wyniosła. 

Elisabeth Vigee-Lebrun, Madame Royale i Delfin Francji, 1784

Omawiany przeze mnie portret powstał po 1795 roku, a więc najprawdopodobniej niedługo po tym, jak Maria Teresa została uwolniona z twierdzy i udała się na wygnanie. Na obrazie stoi wyprostowana - chociaż ciałem zwrócona jest nieco w lewą stronę, jej twarz skierowana jest bezpośrednio na widzów. Wyraźnie jednak odwraca od nas swój wzrok. Jej prawa ręka zwisa swobodnie wzdłuż ciała, prawą natomiast opiera się o nakryty czerwoną tkaniną stolik, na którym rozłożony został podbity gronostajem, niebieski płaszcz ozdobiony złotymi liliami Burbonów. 

Heinrich Friedrich Fuger, Maria Teresa, po 1795 roku (fragment)

Maria Teresa ubrana jest w czarną, niemal minimalistyczną w swej prostocie suknię. Jej stanik jest gładki i dopasowany, spódnica jednoczęściowa. Spod sięgających nadgarstków rękawów en amadis wyłaniają się wąskie, białe mankiety. Dekolt niemal w całości osłonięty jest obszerną chustą fichu, stanowiącą tło dla czarnego medalionu - gemmy z wizerunkami Marii Antoniny i Ludwika XVI: 

Heinrich Friedrich Fuger, Maria Teresa, po 1795 roku (fragment)

Samo połączenie czerni i bieli było charakterystyczne dla ówczesnych strojów żałobnych, widać je także na rycinie z 1786 roku, na której ukazana została żałobna suknia w stylu angielskim (bądź tureckim, bo w tym wypadku jest to dość niejednoznaczne): 

Cabinet des modes, 1786

Suknia, którą nosi Maria Teresa, jest jednak dużo skromniejsza - nie ma podwójnej, a pojedynczą spódnicę. Była to więc suknia, którą Francuzi nazywali fourreau ("dopasowana suknia"), Anglicy natomiast round gown. Cechą charakterystyczną tej sukni był fakt, że spódnica była doszyta jedynie do pleców stanika, z przodu natomiast była podwiązywana pod stanikiem, co tworzyło wrażenie, że stanowi z nim całość. Suknię żałobną o podobnym kroju nosiła najprawdopodobniej pani Champion de Crespigny na obrazie Romneya: 

George Romney Pani Champion de Crespigny, ok. 1786-1790

I zachowana suknia o identycznym kroju z ok. 1775 roku: 

Ameryka, 1775 Źr. 

Ameryka, 1775 Źr.

Tego typu sukni były noszone więc przede wszystkim w latach 70-tych i 80-tych XVIII wieku. Po roku 1795 moda zmieniła się - odrzucono długie gorsety, a talia została przesunięta nieco poniżej linii piersi. Nawet w dość zachowawczej pod względem tych zmian Anglii suknie żałobne zmieniły nieco swój wygląd - poniżej: suknia żałobna z 1794 roku:

1794 (źr)

Nie ma wątpliwości, że za wyborem przez Marię Teresę tej, a nie innej sukni stały przede wszystkim przyczyny ideologiczne. Chociaż kobiety, które wprowadziły nową modę, tak samo jak Maria Teresa w czasie rewolucji straciły swoich bliskich i przebywały w więzieniach, nie wywodziły się z arystokracji, lecz - w większości - były przedstawicielkami burżuazji, które w epoce dyrektoriatu wspierały nowo utworzą władzę i były zwolenniczkami republiki. Noszony przez nie ubiór był więc niezwykle mocno nacechowany symbolicznie - stanowił pochwałę republiki i tym samym poparcie dla postulatów rewolucji. Maria Teresa, pozując w sukni charakterystycznej dla mody ancien regime'u, wyraziła więc swój niemy sprzeciw na zmiany, jakie zaszły we Francji, a jednocześnie deklarację przywiązania do dawnego ustroju. W ten sam sposób do ubioru pochodziło wówczas wielu francuskich arystokratów, którzy jeszcze w czasach napoleońskich podkreślali swoje przywiązanie do ancien regime'u poprzez noszenie zakorzenionych w tamtych czasach krojów ubrań czy pudrowanych peruk. 

Angielska suknia żałobna, 1794-1798

Sportretowana przez Fugera, mająca mniej więcej osiemnaście lat Maria Teresa wyraźnie nie stara się obudzić w nikim litości. Zarówno jej poza, jak i wyraz twarzy są niezwykle wyniosłe, a jednocześnie oskarżycielskie. Zawsze, kiedy patrzę na ten obraz, czuję niemal ulgę, że córka Marii Antoniny nie zdecydowała się jednak spojrzeć nam prosto w oczy - byłoby to bez wątpienia jedno z tych niezwykle palących spojrzeń, pod którymi nie można się nie ugiąć. Jednocześnie przyznam szczerze, że chociaż całą jej stylizację uważam za niezwykle piękną, miałabym pewne opory przed odtworzeniem jej i noszeniem. Tak samo mam zresztą w przypadku innych, niejednokrotnie pięknych, sukien żałobnych - chociaż niejednokrotnie są niezwykle piękne, chyba nie czułabym się dobrze, gdybym miała ubrać którąś z nich na bal, wydawałoby mi się to po prostu niestosowne. Wiem jednak, że większość ludzi podchodzi do tej kwestii dużo bardziej na luzie, dlatego jestem bardzo ciekawa, jakie jest Wasze zdanie na ten temat! 

Pozdrawiam, 
Gabrielle 
\

15 komentarzy:

  1. Podoba mi się sposób w jaki przedstawiasz interpretacje, obrazując je różnymi rycinami i obrazami. To świadczy o twojej wielkiej wiedzy. W ogóle to, co robicie razem z Porcelaną i innymi dziewczynami jest dla mnie bardzo ważne. Bo dzięki wam wiele się dowiedziałam, jak dobrze że istnieje internet i tyle wiedzy mam pod ręką. Jesteście chyba pionierkami w polskim kostiumingu i bardzo wam kibicuję, gratuluję wiedzy i życzę dalszych sukcesów :)
    A jeśli mówimy o sukni to jest przepiękna razem z fichu i biżuterią, a życie Marii Teresy bardzo smutne. Chyba tak jak ty nie wybrałabym się na bal w takiej kreacji.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za te wszystkie słowa uznania! Ja chyba internet nauczyłam się doceniać dopiero wtedy, kiedy zaczęłam się interesować historią mody - bez niego nie dotarłabym pewnie do większości obrazów, książek czy rycin, które dziś są dla mnie podstawą wiedzy :)

      Usuń
  2. niesamowita piękna postać, do tej pory wiedziałem jedynie, że istniała taka dama i szybko zabito jej rodziców. Teraz poznałem ją lepiej. Wspaniała młoda dama, słusznie wyniosła, tym bardziej, że bandyci stworzyli jej tak straszny los. Dzięki Tobie polubiłem ją bardzo :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wpis Ci się spodobał, pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Po przejrzeniu tych rycin i przeczytaniu posta moje serce znów zabiło żywiej dla mody żałobnej, ale właśnie - nie wszędzie można nosić takie suknie. Osobiście nie mam nic przeciwko noszeniu ich na balu, choć sama czułabym się w żałobie trochę nieswojo, może dlatego, że na balach głównie tańczę, żartuję (i jem), a żałobna suknia jakoś by mnie w tym krępowała.

    Czerń Marii Teresy jest bardzo dostojna i wiem, że to jedna z Twoich ulubionych sukni :) Wiesz, że na zdjęciu w bocznym pasku masz trochę podobny wyraz twarzy do MT? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. potwierdzam podobieństwo, w ogóle Gabrielle ma urodę XVIII wiecznej arystokratki :)

      Usuń
    2. Porcelanko - dlatego nieustannie poszukuję jakiegoś edukacyjnego pretekstu, żeby jednak móc kiedyś ponosić coś w tych klimatach. Ale ogólnie rzecz biorąc mam dość specyficzny stosunek do "bawienia się" w żałobę i śmierć - nawet na moje zdjęcia chorobowe z "Damy" jakoś tak nieswojo było mi patrzeć :) Haha, no tak, bo ja też zawsze odwracam wzrok od obiektywu :D
      Ludwiku - dziękuję ;)

      Usuń
  4. Pierwsza myśl: jaka ona była ładna! Wprawdzie może nie aż tak ładna, jak taka lady Hamilton na przykład, ale Maria Teresa naprawdę miała coś w sobie. Gdyby tak wyjąć ją z ram tego smutnego obrazu i spróbować wyobrazić sobie to, jak wygląłaby naprawdę, to możnaby w niej dostrzec naprawdę ładną dziewczynę!! Swoją drogą ciekawe, czy to aby nie tylko zasługa malarza? ;)

    A sama suknia: też piękna! Prosta. Taka... Dystyngowana. Ja chyba nie miałabym zbyt dużych oporów przed tym, by ją założyć. Może to się wydać nieco płytkie z mojej strony, ale dla mnie ekscytującym przeżyciem byłoby wczuwanie się w rolę tak dramatycznej postaci. Może nie koniecznie na balu, bo wówczas musiałabym się chyba pogrążać w żałobie ukryta w jakimś kącie, za paprotką, a szkoda byłoby chyba tracić bal na udawanie smutku. Ale sama historia i symbolika całej sukni, a zwłaszcza udekorowanej tą piękną brosza jest dla mnie naprawdę pociągająca.

    Jak zwykle niezwykle ciekawy post, oczarowałaś mnie tym obrazem! Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo! :) Wydaje mi się, że ona naprawdę była ładna (w każdym razie w dzieciństwie), chociaż w gruncie rzeczy można by się zastanawiać, po kim, bo przecież ani Maria Antonina, tym Ludwik XVI do specjalnie urodziwych nie należeli. Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Jest coś strasznego w tym obrazie. Jak i w całej historii, oczywiście. Suknia piękna, ale włożenie jej na bal mnie też wydaje się niestosowne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękna kreacja :) hmmm suknie czarne wkładałam nie raz na uroczystości inne niż pogrzeb, hmm i chyba tylko dlatego że współcześnie raczej czarny kojarzy się z wyszczupleniem :P a nie o tyle z pogrzebami. Mnie się osobiście kolor czarny bardzo podoba, a zgranie go z czerwienią to istna magia :P i w czarno czerwonej sukni wybrałabym się na nie jeden bal :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się spodobała! Ja chodzę w czerni (i właściwie głównie w czerni) na co dzień, więc także nie miałabym nic przeciwko uszycia sobie takiej sukni historycznej. Na pewno jednak nie chciałabym po prostu, żeby to był ten konkretny model :)

      Usuń
  7. Szczerze mówiąc nigdy nie zastanawiałam się specjalnie nad tym portretem, a przecież to tak się rzuca w oczy - suknia czarna, medalion, ale to już śpiew przeszłości.

    Podoba mi się pomysł z pokazywaniem detali z obrazu i zwracaniem uwagi na istotne szczegóły ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Modna historia , Blogger